piątek, 1 lipca 2016

Moje własne M (3) - dokonywanie opłat

Swoje własne M mam dopiero od marca, więc to stosunkowo niedługo, zatem trudno powiedzieć mi jaka jest średnia wydatków za poszczególne opłaty.

Pierwszą z nich jest czynsz ze wszystkimi dodatkowymi opłatami takimi jak: składka na ciecia, czy ubezpieczenie od wypadków. Za miesiąc wynosi mnie to 46,055 yen (1,696 zł). Jest to na pewno mniej, niż za mieszkanie w Tokio. W dodatku mieszkanie miałam całkowicie umeblowane (nie posiadałam jedynie odkurzacza i futonu), ale kuchenka, mikrofalówka, lodówka, telewizor, podłączenie do internetu, urządzona łazienka. Idealne na start. Dodam też, że po raz pierwszy za czynsz zapłaciłam dopiero 27 kwietnia i była to opłata za maj, bo pierwsze dwa miesiące były wliczone w pierwszą opłatę za wynajem, która wyniosła mnie ok. 130, 000 yen (4,893 zł).

Tak jak wspomniałam mam internet domowy, który zapłaciłam od razu za rok korzystania i było to ok. 20 000 yen (752 zł). Teraz raz w miesiącu widzę jak z mojego "konta" schodzą pieniądze za opłatę miesięczną za internet.

Jeśli chodzi o opłatę za wodę to takowej nie posiadam, ale słyszałam, że jest najniższa ze wszystkich. W swoim domku wodę mam za darmo :)

Pozostają nam opłaty za prąd i gaz. Biorąc pod uwagę jak to się płaciło w Polsce - tu są naprawdę małe. Gazu używam do podgrzewania wody, bo wszystko inne (w tym kuchenkę) mam na prąd. Ja uwielbiam się moczyć, więc ten rachunek jest stosunkowo duży. Gdybym ograniczyła zużycie to pewnie byłby jeszcze mniejszy.

Aby pokazać jak to mniej więcej wyglądało to były moje opłaty za następujące okresy:



marzec
kwiecień
maj
czerwiec
gaz
1,188 yen (44,72 zł)
4,363 yen
(164,24 zł)
3,697 yen (139,17 zł)
4,121 yen (155,13 zł)
prąd
3,734 yen
(140,56 zł)
2,885 yen
(108,6 zł)
2,481 yen
(93,39 zł)



Podsumowując było to ok. 200-250 zł na miesiąc. Przy czym prądu zużywam dużo, bo siedzę na komputerze jak tylko jestem w domu, kuchenkę mam elektryczną, niemal bez przerwy działa klima. Klima jest jedynym grzejnikiem, więc będzie działała nie tylko w lecie, ale również zimie.

Oto jak wygląda rachunek za prąd:


Raz wyglądał on troszeczkę inaczej, bo była to czerwona tabelka (taka bardziej w polskim stylu). Z takim czymś możemy iść albo do banku, albo do dowolnego kombini, żeby dokonać płaty. Dostajemy wtedy pieczątkę na jednej połówce, a drugą pani zachowuje dla siebie.

Natomiast z gazem wiąże się zabawna historia. Na początku dostałam tylko powiadomienie, które wygląda tak:


Jak widać nie ma kodu kreskowego, więc nie da się używając tego zapłacić w kombini. Później przyszedł mi rachunek, który wygląda jak taka pocztówka:

Jak widać w dolnych rogach ma strzałki, gdzie trzeba pociągnąć, żeby rozłożyć pocztówkę na kilka części. Za pierwszym razem, gdy rozłożyłam jedną część to wyglądało to dla mnie jak reklama kuchenek gazowych, więc nie zawracałam sobie tym więcej głowy i wyrzuciłam. Sądziłam, że to powiadomienie jest rachunkiem i chodząc po kombini, nigdzie nie udawało się tego zapłacić. W końcu poszłam do mojego banku, gdzie udało mi się zaprzyjaźnić z obsługą. Panie z banku wytłumaczyły mi moją pomyłkę, a jako, że rachunku już nie miałam to zadzwoniły na infolinię do gazowni, gdzie człowiek z obsługi klienta podał nam konto bankowe, na które mogłam zrobić przelew wykorzystując... bankomat. Tak, że plus tej całej sytuacji był taki, że nauczyłam się przynajmniej jak robi się przelewy bankomatem :) Minus był taki, że cała sprawa zajęła mi 2 miesiące, bo zazwyczaj pracowałam w tym godzinach, gdy otwarty był bank, a sprzedawcy z kombini nie umieli mi wytłumaczyć o co chodzi. Mówili tylko, że u nich nie da się zapłacić. Przez te 2 miesiące nie narosły chyba żadne odsetki, ale na kilka dni odcięli mi gaz =..=

Słabo.

Natomiast w pełni rozłożony rachunek wygląda w ten sposób:

 Ostatnią opłatą jest opłata za telefon. Aby zrobić cokolwiek w Japonii to trzeba mieć numer telefonu. Zabawne jest to, że aby wynająć mieszkanie to niezbędny był mi numer telefonu, a aby wyrobić sobie numer telefonu musiałam mieć... meldunek w mieszkaniu. I jako, że nie miałam to pani, która nie mogła wypełnić odpowiedniej tabelki bardzo się na mnie obraziła i specjalnie używała takiego keigo, że nawet znajomemu Japończykowi sprawiało trudność zrozumienie tego. Dla mnie brzmiało to jak obcy język. Ja wybrałam telefon w Soft Banku i płacę miesięcznie 3,000 yen, chociaż... praktycznie z niego nie korzystam. Czasami nawet nie zauważam, że się rozładował :P

To by było na tyle. Mam nadzieję, że wpis będzie pomocny przy planowaniu wyjazdu :D
Powodzenia!

安巣, 30.06.2016

3 komentarze: