"A jakże! Tylko w tym kraju... kurcze, jest praca!" tak mogłaby brzmieć odpowiedź zaskoczonego Ferdka, który przeprowadził się do Japonii :)
Z "wizą zwiedzaj i pracuj" jest możliwość pracy dorywczej, czyli wszelakich アルバイト. Będąc jeszcze w Polsce można próbować szukać na wszelkich stronach poświęconych pracy dla gaijinów, np. GaijinPot itp. Ja osobiście nie jestem najlepsza w szukaniu rzeczy przez internet i praktycznie nie korzystałam z tych źródeł. Poza tym wyszłam z założenia, że 1) jadę do małego miasteczka, w którym ofert na takich portalach nie znajdę 2) praca dla mnie to pewnie głównie obsługa w kombini, zmywak, kelnerowanie itd, a takimi nie warto sobie zawracać głowy na odległość. Bo jaki pracodawca poświęciłby swój czas na rozmowę kwalifikacyjną przez Skype z osobą, która będzie wykładała towar w kombini? I to gdy on szuka kogoś tylko na 2 dni w tygodniu? Raczej żaden, więc takiej pracy lepiej szuka się będąc już na miejscu.
Wylądowałam zatem w Tokio, a później pojechałam do hotelu w moim Yaizu. Przez pierwszy tydzień ogarniałam otaczającą mnie rzeczywistość, która była dla mnie całkowitą nowością. Tak, byłam całkowitą świeżynką. Pierwsza podróż samolotem, pierwsza podróż do Japonii, pierwsza próba samodzielnego mieszkania. Emocji i wrażeń starczy na całe życie :) Kiedy już ogarnęłam się na tyle, żeby jakoś funkcjonować trzeba było pomyśleć o pracy. I to najlepiej takiej, która byłaby dostępna od zaraz. Jako, że nagromadziło mi się wiele pierwszych razów to i moje działania i przygotowania były dość... nieporadne. Niedołężne. Beznadziejne. W skrócie - spartoliłam na wstępie wszystko, co się tylko dało. Źle obliczyłam wydatki, kompletnie zamotałam się w formalnościach związanych z mieszkaniem, przegapiłam termin wymeldowania z hotelu. Zmierzając ku katastrofie, udzielili mi pomocy znajomi. Jedni z nich też pomogli mi szukać pracy. (DZIĘKI!!!)
Najpierw powiedzieli mi o ofercie pracy w ryokanie w Yamanashi, gdzie bardzo chętnie przyjęliby Polkę, bo już jedną mieli. Wyżywienie i mieszkanie w ramach pracy, a do tego 850 yen za godzinę. Dla mnie to by była praca marzeń, bo miałabym kontakt z językiem i jakby nie było ryokan to tradycyjny hotel, w którym obsługa m.in. nosi kimona. Niestety w tamtej chwili przeprowadzka z Shizuoki do Yamanashi nie wchodziła w grę (ale w razie co mogę podać namiary na hotel, może jeszcze kogoś potrzebują?).
Potem poszliśmy razem do "pośredniaka". Jest kilka różnych firm zajmujących się pośrednictwem w szukaniu pracy. Ja słyszałam o Hello Work i Sun Ladies. O obydwu słyszałam nie najlepsze opinie, chociaż ja nie miałam żadnych kłopotów. Skorzystałam z usług Hello Work w Shizuoce, ale niemal w każdym - nawet małym mieście - mają swoje biura. Jak się wchodzi do środka, człowiek ma wrażenie, że przeniósł się do Polski lat 90. Stare biurka, szafy zawalone papierzyskami niczym z "13. posterunku". I tylko cienkie monitory komputerów przypominają, że to jednak XXI wiek. Japończycy uwielbiają papierologię. Zanim przejdą do czegokolwiek to poproszą was o kartę pobytu i paszport, zrobią milion odbitek, zapiszą serię świstków i podstemplują to kilkoma pieczątkami tylko po to, żebyś wiedział, że w ogóle mogą ci pomóc. A i tak oglądając wizę mogą czegoś nie znaleźć. Na wizie mojej jednej koleżanki jakaś pani z Sun Ladies szukała rubryczki, której tam nie ma i nie powinno być (ale ta pani się zaparła i uznała, że skoro tej rubryczki nie ma to koleżanka nie może podjąć pracy w Japonii O.o). Inny pan z Hello Work powiedział innej koleżance, że owszem może jej poszukać, ale tylko pracy 4 dni w tygodniu, bo więcej na naszej wizie pracować nie może. Obydwie te informacje są całkowitą bzdurą. Przed staraniem się o wizę dokładnie wypytałam się o kwestie związane z pracą.
1! Mogę wykonywać jakąkolwiek pracę dorywczą, która nie godzi w obyczaje moralne Japończyków (czyli już hostessy odpadają, jakby ktoś o tym myślał xD)
2! Mogę pracować nawet 7 dni w tygodniu i łączyć ze sobą kilka różnych prac.
3! Jedyną zasadą, jaką mam się kierować to to, że to nie jest wyjazd zarobkowy, a więc praca nie może zdominować całego wyjazdu. Jednak jeśli będę przez 1 m-c ciężko pracować po to, żeby w kolejnym mieć na wycieczkę to jak najbardziej mogę tak zrobić!
Tak, że idąc do pośredniaka tak samo jak w Polsce trzeba uzbroić się w cierpliwość xD Ogólnie jak w każdym urzędzie najlepiej jest iść z myślą: "ciekawe, czym tym razem mnie zaskoczą?" Bardzo przydatna postawa, polecam :)
Jak uda się nam ominąć wszelkie obiekcje pracownika (dobrze jest zaopatrzyć się w numer telefonu do konsulatu, jakby pracownik trafił się szczególnie oporny) to zostaniemy naprawdę dobrze obsłużeni. Dodatkowo plus jest taki, że taką batalię przejdziemy tylko raz, bo od razu wyrabiana jest nam karta, która za kolejnym razem będzie potwierdzać, że TAK, MOŻEMY PRACOWAĆ - JUŻ TO KURCZĘ SPRAWDZILIŚCIE. Pan wklepie za nas wszystkie nasze oczekiwania do komputera i pomoże wybrać najlepsze opcje. Dzięki temu ominie nas cały las krzaczków, które układają się w takie formacje, że nawet najnowszy denshi jisho ich nie przywiduje. Jakie możemy mieć oczekiwania? Oprócz rodzaju pracy (obsługa w kombini, nauczyciel angielskiego, fabryka itd), ilość godzin, odległość od domu, pokrywanie kosztów przejazdów i ubezpieczenia, stawka godzinowa, gaijinoprzyjazne środowisko pracy, skorzystanie z usług 派遣会社(はけんがいしゃ)... Japończycy wybierając pracę są wybredni, co stanowi punkt dla nas. Fabryka pokrywa tylko 60% przejazdów i muszę jechać 1h do pracy? W Polsce nie pokrywali wcale i jechałam 1,5h! Żaden problem, biorę! A Japończyk nie weźmie. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie dostaniecie jak będę opowiadać o pracy w fabryce ^^
Tymczasem po wyszukaniu odpowiednich ofert dostaniemy plik kartek, gdzie mamy zapisane wszystkie szczegóły oraz numer telefonu, pod który mamy zadzwonić. Jeśli ktoś nie ma doświadczenia w rozmowach telefonicznych to też może zwrócić się do obsługi. Zadzwonią za nas i nas umówią jak będzie trzeba. W przeciwieństwie do tego jak jest w Polsce - w Japonii pierwszym krokiem jest rozmowa telefoniczna. Jeśli uda nam się rozmawiać z odpowiednią osobą i spełniamy warunki to już za pierwszym podejściem możemy umówić się na rozmowę kwalifikacyjną. Ale to trzeba mieć szczęście. Zazwyczaj po odebraniu naszych danych dostajemy wiadomość, że "jeśli będą zainteresowani to oddzwonią". Tak samo jak w Polsce może to oznaczać tyle, co "nie, dziękujemy", albo faktycznie w końcu doczekamy się telefonu. Tydzień później, dwa tygodnie później... Dlatego jeśli zależy nam na czasie to najlepiej nie bawić się w subtelności tylko walić prosto z mostu, opowiadając historię swojego życia. Wtedy zyskujemy przynajmniej pewność, że jeśli nie będą zainteresowani to dadzą nam przynajmniej deadline, po którego przekroczeniu nie będziemy musieli łudzić się nadzieją, że zadzwonią. A że Japończycy to bardzo pomocny naród to... nawet jeśli nas nie zatrudnią to mogą szukać nam innej pracy. To nie żart, bo akurat zdarzyła mi się taka sytuacja :)
Przy temacie pośrednictw wszelakiej maści chciałabym jeszcze zahaczyć o 派遣会社. To też jest pośrednik, ale już nie w szukaniu, ale w załatwianiu formalności związanych z pracą. Najważniejsze jest to, że ich usługi są darmowe, a pomoc - nieoceniona! Zwłaszcza dla gaijina. Co robi 派遣会社? Po pierwsze to z ich przedstawicielem mamy rozmowę kwalifikacyjną. Po raz kolejny musimy podawać wszystkie swoje dane, czasami wypełniać jakieś ankiety. Raz miałam tabelkę, gdzie dosłownie przepisałam swoje CV (ale samego CV po japońsku przyjąć nie chcieli =.=). Innym razem zaznaczałam na ankiecie... swoje cechy osobowości. Jednak najwięcej czasu poświęcają rozmowie. Nie tylko na tematy związane z pracą, ale ogólne, np. o hobby. Biorąc pod uwagę, że jesteśmy obcy i w ogóle to mega-niesamowite, że potrafimy złożyć zdanie po japońsku (!!!) to głównie chcą przez to sprawdzić naszą znajomość języka. Ja na ostatniej przegadałam chyba godzinę, poruszając m.in. temat islamizacji Europy czy II WŚ. Denshi jisho - bezcenne. Jednak jak już zaproponują nam pracę to odbędzie się kolejna seria spotkań. Raz pan chciał mi wytłumaczyć umowę krok po kroku (dostałam listę rzeczy, które on powinien mi wytłumaczyć, którą musiałam odhaczyć i podpisać), pokaże miejsce pracy, załatwi za nas umowę i formalności związane z refundowaniem przejazdów, a także... pokarze nam, do którego i o której autobusu mamy wsiąść, żeby nie spóźnić się do pracy. W dodatku korzystając z takiej firmy nie potrzebujemy gwaranta, bo to oni nim zostają. Jest to o tyle wygodne, bo funkcja gwaranta jest szalenie odpowiedzialna, więc nie każdy się na to zgodzi. A w mniejszych i mniej gaijinoprzyjaznych miastach gwarant to podstawa, bo bez niego nie przyjmą cię do żadnej pracy. W większych jest podobno łatwiej to ominąć.
Bardzo ciekawy artykol. Thx
OdpowiedzUsuńDzięki :) Mam nadzieję, że pomocny. Postaram się pisać więcej podobnych ^^
UsuńDenshi jisho - w sensie można korzystać ze słownika w trakcie rozmowy? Bardzo fajny wpis!
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie :D
UsuńTak, oczywiście! Kupienie denshi jisho tuż po przyjeździe było najlepiej wydanymi pieniędzmi :) Japoński często jest trudny nawet dla samych Japończyków, więc tym bardziej nikogo nie dziwi, że obcokrajowiec ma kłopoty ^^ Jak napisałam w artykule - poruszałam naprawdę ciężkie tematy i słownictwo typu: komunizm, wybuch itp nie należy do podstawowego słownictwa, więc musiałam sobie pomagać słownikiem. Ale także w dokumentach stosują zbitki kanji, którego nie da się zrozumieć bez rozłożenia na czynniki pierwsze.
Bardzo ciekawy wpis!
OdpowiedzUsuńOrientujesz się może (lub znasz kogoś, kto by wiedział) jak ma się płaca w konbini do możliwości utrzymania się w większym mieście? Z góry dziękuję!
Dzięki :D
UsuńW kwestii mieszkania i opłat masz filmik od Auspicjusza na temat życia w Tokio => https://www.youtube.com/watch?v=l3H7nSvtmlc (w mniejszych miastach jest znacznie taniej za mieszkanie, ale opłaty podobnie, z tym wyjątkiem, że nie zawsze ma się opłatę za wodę - ja nie mam :))
A tu pensja w kombini również w Tokio. Z tego co widziałam to średnio to jest od 900-1200 yen za 1h => https://townwork.net/joSrchRsltList/?fw=%E3%82%B3%E3%83%B3%E3%83%93%E3%83%8B&ac=041&emc=01
Jedzenie miesięcznie to ok. 20-40 tys yen (20 jeśli oszczędzasz, 40 jeśli szalejesz :P)
Gdyby cię interesowała Osaka to mogę spytać znajomych jak płacili, gdy tam mieszkali :)
Ogólnie wszyscy twierdzą, że to mało płatne i się nie opłaca itd. Ale możesz sobie obliczyć, czy cię to zadowala czy nie ^^
Proszę bardzo :)
Boże świety ile cennych informalcji, mnie też właśnie czekają wszystkie te same pierwsze razy co Ciebie xD Muszę pochłonąć i pożreć Twojego bloga, tak jestem podniecony, jakkolwiek by to nie brzmiało xD
OdpowiedzUsuńJesteś najlepsza za te wpisy :D
Dziękuję ci bardzo! :D
UsuńOstatnio tak rzadko zaglądam na tego bloga, że zupełnie zapomniałam, że ktoś mnie jeszcze czyta. Twój komentarz sprawił mi mega-dużo radości i w najbliższym czasie postaram się coś napisać. Jeśli chcesz możesz wybrać temat, o czym chciałbyś poczytać? :D
Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń